6 października 2015

powracam :) eksperymenty: menisk wypukły

Witajcie!
Po miesiącach przerwy i ciszy na moim blogu powracam,  z nową wiedzą, nowymi marzeniami i pragnieniami, zdobyłam wykształcenie moich marzeń, jestem nauczycielką Montessori, co dało mi całkiem inne spojrzenie na wiele spraw. Kontakt z francuską, tradycyjną edukacją stał się także nowym doświadczeniem, czasami ekstremalnym, na pewno ubogacającym moje spojrzenie na dziecko, na rolę nauczyciela. Dzisiaj jednak powracam z pomysłem, by mój blog pozostał moim blogiem, zbiorem wszystkiego, co udaje się nam robić w domu, tego, czym i jak się bawimy. Mój dom nie jest szkoła Montessori, jest domem, gdzie latają statki star wars, odbywają się regularne bitwy sama nie wiem kogo z kim, gdzie także moja Córka układa swoje słowa z mobilnego alfabetu, koloruje swoje kolorowanki, buduje łóżeczka z deseczek kapla. Nie traktujcie więc wszystkiego, co zamieszczę, jako wyznacznik metody montessori bo nie zawsze tak jest. Niech będzie to po prostu dziurka od klucza, przez którą zaglądacie w nasz domowy świat zabaw.
Dzisiaj więc eksperyment.
Mała tacka, dzbanek z wodą, szklanka i miseczka z monetami.
Po napełnieniu szklanki wodą, możliwie jak najpełniej przystępujemy do wrzucania monet do wody. Ty jako osoba dorosłą pokaż dziecku jak to robić, złap delikatnie monetę dwoma palcami i zanurz ją w wodzie do połowy, następnie ją opuść.
My wykonywaliśmy zabawę w trójkę na zmianę.
Dzieci obserwują jak poziom wody się podnosi i tworzy menisk wypukły, przerywamy gdy kolejne wrzucenie monety powoduje wylanie się wody. Wtedy pomocna będzie gąbka.
Prosta zabawa i eksperyment dla 3-6 latków będzie to magia:) Dla 7 latka przyda się już wyjaśnienie jak to się dzieje:)
Polecam eksperymenty dla wszystkich dzieci, które są pobudzone, zdenerwowane, zestresowane. Pomagają bardzo w wyciszeniu siebie, uspokojeniu umysłu i opanowania swoich ruchów.





2 maja 2015

powrót już wkrótce

Drodzy czytelnicy i drodzy znajomi! Planuje powrót do klockasznurkaideski już wkrótce. Jestem na ostatnim etapie realizacji mojego marzenia życiowego i zdobycia dyplomu AMI więc chwilowo moje blogowanie jest niemożliwe czasowo i organizacyjnie. Obiecuje jednak powrócić z naszymi nowymi wycinankami, pomysłami i mam nadzieje nową energią:) Pozdrawiam i trzymajcie kciuki! 

7 września 2014

mieszkańcy mórz i oceanów

Świat zwierząt zamieszkujących morza i oceany był kolejnym wakacyjnym, fascynującym odkryciem. Myślę, że dzięki dzieciom naprawdę moja wiedza w tym zakresie poszybowała w górę, nie wspomnę o maluchach, które chłoną nazwy ryb w tempie fascynująco szybkim.
Zaczęliśmy od kilku książek:



Znów książka "Mapy" stała się inspiracja do wycięcia morskich zwierząt, miały zostać pomalowane ale na ten czas zostają w wersji ołówkowej:) z drugiej strony każde zwierzę ma zapisaną swoją nazwę. 


W książce o zwierzętach oceanów (francuskiej) znaleźliśmy wspaniały plakat, na którym powycinane przez nas zwierzęta odnajdywały swoje miejsce, usiłowaliśmy zapamiętać niektóre francuskie nazwy stworzeń morskich ;) Ale zapamiętanie ich już po polsku było wyzwaniem:)


Zgromadziliśmy też sporo figurek, do niektórych wydrukowałam karty, ryby zostały nazwane i dzieci bardzo lubią się nimi po prostu bawić. Staś pamięta, jak mieliśmy w Polsce akwarium tak morskie jak i słodkowodne. Żałuje, że nie mamy go tutaj ze sobą. Mały ocean na wyciągnięcie ręki.



Na koniec wizyta w oceanarium w Paryżu. Prawdziwa frajda, niesamowite doświadczenie ujrzenia ryb o tak różnych rozmiarach, barwach, zachowaniach. Zobaczyliśmy płaszczki, rekiny wszelkich rodzajów, ośmiornice, groźne mureny, mnóstwo ustniczków i zawrotnych wielkościach, koniki morskie i  wiele innych. Doskonałe zwieńczenie naszych poszukiwań wielu nazw łacińskich i potem polskich wielu ryb:) Uważam, że to zdecydowanie konieczne miejsce do zobaczenia  z dziećmi, jeśli zawitacie do Paryża.  W poznawaniu tematu bardzo pomocna okazała się także książką Świat w obrazkach "Rekordy zwierząt". Naprawdę gorąco polecam, jest ogromną skarbnicą wiedzy z zakresu życia zwierząt.



Tak kończy się nasza przygoda minionych wakacji. Częstotliwość mojego pisania może obecnie zmaleć z powodu realizacji moich planów edukacyjno-zawodowych. Trzymajcie kciuki i będę próbować pojawiać się jak najczęściej.

nasze wakacyjne lekcje geografii

Nadrabiając wakacyjne zaległości blogowe, przedstawiam posta, którego napisanie przekładałam w czasie z powodu innych obowiązków. Wakacje prócz odpoczynku, wolnych zabaw były skierowane na poznawanie kontynentów oraz mórz i oceanów. Wszystko odbyło się częściowo przypadkowo i spontanicznie ale materiały do "owej lekcji" gromadziliśmy jakiś czas:) 
Na początek wspaniała i szeroko rozpowszechniona książka "Mapy" i nasza wersja książki z wyciętymi z bambusa kontynentami. Z możliwością układania kontynentów na mapie świata w książce lub dopasowywanie kontynentów do wydrukowanych kart. 
Kontynenty oczywiście znajdują też inne zainteresowanie:) Basia lubi układać je wszystkie na sobie, tak by nie spadły:) Antarktyda jest świetną podstawą:) Ale niech jej małe rączki manewrują tymi przyjemnymi wycinankami Taty:) 




Następne w kolejce stały oceany. Prócz klasycznego globusa wydrukowałam karty z małą mapką i chociaż materiał już nie budzi tak dużego zainteresowania, jak na początku to Staś wiedzę opanował, Basia jeszcze nie albo nic na ten temat nie wiem:)


Jeśli oceany to udało się nam nad ocean pojechać:) Świetna ilustracja teoretycznych i papierowych wędrówek po świecie. 



Były więc przypływy i odpływy, plaże i poszukiwanie różnych żyjątek na bretońskich plażach. Było pięknie. 
Tak ciekawa linia brzegowa pełna tworzących się w trakcie przypływów i odpływów wysp, zatok skłoniła do kolejnych pytań i odpowiedzi. Tym razem były one skierowane na ukształtowanie terenu w miejscach styku z wodą różnego rodzaju. Użyliśmy plastikowych podstawek po produktach spożywczych, masy solnej i wody zabarwionej niebieskim barwnikiem, by unaocznić jak wygląda wyspa, jezioro, zatoka, cieśnina, przesmyk, zatoka, półwysep. 




Potem wyobraźnia dzieci poszybowała daleko i powstały twory wspaniałe:) Dodatkową atrakcją było obserwowanie, co dzieje się z wodą pod wpływem rozpuszczającej się soli i mąki.



Nasza piaskownica także stałą się miejscem łączenia wody i piasku:) 


Wakacje zakończył wyjazd nad Morze Bałtyckie wraz z jedną z nielicznych pozycji książkowych, które znalazłam na temat Morza Bałtyckiego  "Nad brzegiem morza. Mały obserwator przyrody" wydawnictwo Multico. Krótka, bardzo konkretna książka w wydaniu bardziej broszurowym, zadowolona jestem z jej zakupu. 


Tak skończyły się wakacje... Wielka szkoda bo mieliśmy ochotę, by zatrzymać te chwile na dłużej... 

sensoryczne butelki

Prosty pomysł dla maluchów, które jeszcze nie otwierają samodzielnie butelek:) chociaż istnieje możliwość podklejenia zakrętki. To sensoryczne butelki, które wykonałam dla wspaniałego, małego Stasia, a które niezwykle spodobały się także moim dzieciom:) Obserwowały ruchy pomponów, kostek, kulek, próbowały utrzymywać pompony w jednej pozycji w butelce, poruszając ją w odpowiedni sposób. 
Do wykonania wystarczy: butelka z wodą plus pompony materiałowe lub kostki, kulki plastykowe lub szklane, drobne kuleczki, wstążki i klej. Można jednak poddać się fantazji i stworzyć własny pomysł sensorycznej atrakcji dla malucha.