7 września 2014

mieszkańcy mórz i oceanów

Świat zwierząt zamieszkujących morza i oceany był kolejnym wakacyjnym, fascynującym odkryciem. Myślę, że dzięki dzieciom naprawdę moja wiedza w tym zakresie poszybowała w górę, nie wspomnę o maluchach, które chłoną nazwy ryb w tempie fascynująco szybkim.
Zaczęliśmy od kilku książek:



Znów książka "Mapy" stała się inspiracja do wycięcia morskich zwierząt, miały zostać pomalowane ale na ten czas zostają w wersji ołówkowej:) z drugiej strony każde zwierzę ma zapisaną swoją nazwę. 


W książce o zwierzętach oceanów (francuskiej) znaleźliśmy wspaniały plakat, na którym powycinane przez nas zwierzęta odnajdywały swoje miejsce, usiłowaliśmy zapamiętać niektóre francuskie nazwy stworzeń morskich ;) Ale zapamiętanie ich już po polsku było wyzwaniem:)


Zgromadziliśmy też sporo figurek, do niektórych wydrukowałam karty, ryby zostały nazwane i dzieci bardzo lubią się nimi po prostu bawić. Staś pamięta, jak mieliśmy w Polsce akwarium tak morskie jak i słodkowodne. Żałuje, że nie mamy go tutaj ze sobą. Mały ocean na wyciągnięcie ręki.



Na koniec wizyta w oceanarium w Paryżu. Prawdziwa frajda, niesamowite doświadczenie ujrzenia ryb o tak różnych rozmiarach, barwach, zachowaniach. Zobaczyliśmy płaszczki, rekiny wszelkich rodzajów, ośmiornice, groźne mureny, mnóstwo ustniczków i zawrotnych wielkościach, koniki morskie i  wiele innych. Doskonałe zwieńczenie naszych poszukiwań wielu nazw łacińskich i potem polskich wielu ryb:) Uważam, że to zdecydowanie konieczne miejsce do zobaczenia  z dziećmi, jeśli zawitacie do Paryża.  W poznawaniu tematu bardzo pomocna okazała się także książką Świat w obrazkach "Rekordy zwierząt". Naprawdę gorąco polecam, jest ogromną skarbnicą wiedzy z zakresu życia zwierząt.



Tak kończy się nasza przygoda minionych wakacji. Częstotliwość mojego pisania może obecnie zmaleć z powodu realizacji moich planów edukacyjno-zawodowych. Trzymajcie kciuki i będę próbować pojawiać się jak najczęściej.

nasze wakacyjne lekcje geografii

Nadrabiając wakacyjne zaległości blogowe, przedstawiam posta, którego napisanie przekładałam w czasie z powodu innych obowiązków. Wakacje prócz odpoczynku, wolnych zabaw były skierowane na poznawanie kontynentów oraz mórz i oceanów. Wszystko odbyło się częściowo przypadkowo i spontanicznie ale materiały do "owej lekcji" gromadziliśmy jakiś czas:) 
Na początek wspaniała i szeroko rozpowszechniona książka "Mapy" i nasza wersja książki z wyciętymi z bambusa kontynentami. Z możliwością układania kontynentów na mapie świata w książce lub dopasowywanie kontynentów do wydrukowanych kart. 
Kontynenty oczywiście znajdują też inne zainteresowanie:) Basia lubi układać je wszystkie na sobie, tak by nie spadły:) Antarktyda jest świetną podstawą:) Ale niech jej małe rączki manewrują tymi przyjemnymi wycinankami Taty:) 




Następne w kolejce stały oceany. Prócz klasycznego globusa wydrukowałam karty z małą mapką i chociaż materiał już nie budzi tak dużego zainteresowania, jak na początku to Staś wiedzę opanował, Basia jeszcze nie albo nic na ten temat nie wiem:)


Jeśli oceany to udało się nam nad ocean pojechać:) Świetna ilustracja teoretycznych i papierowych wędrówek po świecie. 



Były więc przypływy i odpływy, plaże i poszukiwanie różnych żyjątek na bretońskich plażach. Było pięknie. 
Tak ciekawa linia brzegowa pełna tworzących się w trakcie przypływów i odpływów wysp, zatok skłoniła do kolejnych pytań i odpowiedzi. Tym razem były one skierowane na ukształtowanie terenu w miejscach styku z wodą różnego rodzaju. Użyliśmy plastikowych podstawek po produktach spożywczych, masy solnej i wody zabarwionej niebieskim barwnikiem, by unaocznić jak wygląda wyspa, jezioro, zatoka, cieśnina, przesmyk, zatoka, półwysep. 




Potem wyobraźnia dzieci poszybowała daleko i powstały twory wspaniałe:) Dodatkową atrakcją było obserwowanie, co dzieje się z wodą pod wpływem rozpuszczającej się soli i mąki.



Nasza piaskownica także stałą się miejscem łączenia wody i piasku:) 


Wakacje zakończył wyjazd nad Morze Bałtyckie wraz z jedną z nielicznych pozycji książkowych, które znalazłam na temat Morza Bałtyckiego  "Nad brzegiem morza. Mały obserwator przyrody" wydawnictwo Multico. Krótka, bardzo konkretna książka w wydaniu bardziej broszurowym, zadowolona jestem z jej zakupu. 


Tak skończyły się wakacje... Wielka szkoda bo mieliśmy ochotę, by zatrzymać te chwile na dłużej... 

sensoryczne butelki

Prosty pomysł dla maluchów, które jeszcze nie otwierają samodzielnie butelek:) chociaż istnieje możliwość podklejenia zakrętki. To sensoryczne butelki, które wykonałam dla wspaniałego, małego Stasia, a które niezwykle spodobały się także moim dzieciom:) Obserwowały ruchy pomponów, kostek, kulek, próbowały utrzymywać pompony w jednej pozycji w butelce, poruszając ją w odpowiedni sposób. 
Do wykonania wystarczy: butelka z wodą plus pompony materiałowe lub kostki, kulki plastykowe lub szklane, drobne kuleczki, wstążki i klej. Można jednak poddać się fantazji i stworzyć własny pomysł sensorycznej atrakcji dla malucha. 



31 lipca 2014

cuda spod ręki Taty...

Och dzieje się u nas wiele. Pracuje nad dużym postem o morzach, oceanach ale nie sposób nie pochwalić się cudami, które stworzył na podstawie włoskiego projektu, mój mąż. Jego ręce opanowały maszynę i jego precyzja ruchów, przemyślane projekty sprawiają, że w naszym domu pojawiły się dwie wspaniałe zabawki. Są tak śliczne i estetyczne, z gładkiego drewna bambusowego, że nie sposób się nimi nie bawić... Dzieci oblegają nowe zabawki a ja cieszę oczy i nie tylko:) Niech zdjęcia powiedzą same za siebie:) Pierwszy zestaw to zwierzęta morskie (idealne uzupełnienie naszej tematyki mórz i oceanów), drugie to pełna mieszanka zwierząt lądowych. Hmmm, szkoda że nie możecie dotknąć:)











3 czerwca 2014

rodzina kamyków

Kolejna inspiracja z kamieniami i może nieco książką "Kamyki Astona":) Na razie powstała rodzina kamyczków, Basia oczekuje na kołderki, które zażyczyła sobie dla każdego członka rodziny kamyków:)
Kamienie są świetnym materiałem do malowania, ja zastosowałam podkład i po prostu farby do drewna ale świetnie sprawdzają się też akryle, konieczne jest wylakierowanie wymalowanej powierzchni.
Przedstawiam więc Rodzinę Państwa Kamyków:) i zachęcam do tworzenia własnych malowanych kamieni:)




pomysł na zabawkę: kamienie

Dzień dziecka sprawił, że chciałam wykonać dla dzieci coś własnoręcznie. Jako materiał postanowiłam wykorzystać zebrane nad morzem kamienie:) Pierwsza propozycja, którą chcę Wam przedstawić to kółko i krzyżyk na małej tabliczce do rysowania kredą, gdzie funkcje kółka i krzyżyka pełnią małe kamyki wymalowane jako biedronki i robaki. Gra okazała się strzałem w dziesiątkę i moje dzieci grają wspólnie, ze mną i naprawdę z prezentu korzystają na wiele sposobów.







co przyciąga magnes

Już jakiś czas temu planowałam zakupić dla dzieci zestaw z magnesami. Gdy przyglądnęłam się uważnie wszystkiemu, co posiadamy w domu zdecydowałam się wyłącznie na zakup żółtej różdżki z magnesem wbudowanym w jej  środek. Cała reszta okazała się zbiorem naszych skarbów domowych i zainspirowana przez poszukiwania dzieci. Teraz ulubioną atrakcja jest rozsypywanie wszystkich  metalowych przedmiotów w pokoju i szybkie sprzątanie z użyciem różdżki:) Ale także dalsze poszukiwania przedmiotów, które przyciąga magnes i tutaj można dokonywać prawdziwych eksperymentów. Nasze plany na jutro:
http://www.dzieciecafizyka.pl/eksperymenty/magnes/magnes.html




29 maja 2014

tęczowe koło ze spinaczami

Przedstawiam Wam przygotowane przeze mnie ostatnio tęczowe koło. Kawałek tektury podzielony na 12 części, w której każda oblepiona jest innym kolorem kolorowego papieru. Do tego 12 spinaczy, które także reprezentują te same kolory. Zadanie nie wymaga tłumaczenia: poprzypinaj spinacze według pasujących kolorów.

Sama zabawa była wymyślona dla Basi, by ta utrwaliła sobie nazwy kolorów ale spodobała się bardzo Stasiowi i wspólnie działali, dzięki czemu Basia już nie myli fioletowego i różowego bo starszy brat cierpliwie tłumaczył i przypominał.



Dodatkowo Basia przypinała spinacze lewą ręką bo prawą trzymała koło,co wymagało od niej sporo wysiłku.





hity z jednej z półek naszej biblioteczki

Nadrabiamy blogowe zaległości, a ponieważ warto się dzielić fajnymi pozycjami książkowymi to dzisiaj przegląd jednej z półek biblioteczki dzieci. Półka przeznaczona bardziej dla starszaków bo mniej w niej obrazków, a więcej treści i dziesiątki stron przygód, oczekiwania na kolejny rozdział z zapartym tchem:)


Uwielbiamy "Panamę", "Afryka Kazika" to sentyment pierwszej długiej książki przeczytanej Stasiowi.  "Detektyw Sventon" jest zabawny i wesoły, "Moje szczęśliwe życie" i jej druga część tak doskonale wpisała się w czas, gdy wyjeżdżaliśmy do Francji i przyszedł czas rozstania z przyjaciółmi. "Felek i Tola"- czekamy jak przyjedziemy do Polski by dokupić dwie kolejne cześci, ten prezent od moich przyjaciółek dla dzieciaków, okazał się strzałem w dziesiątkę ale dzisiaj w roli głównej wystąpi świeżo przeczytana "CZAROWNICA PIĘTRO WYŻEJ". To także podarunek od Cioci, która potrafi odnaleźć zawsze coś na rynku wydawniczym, czego nie znamy i co budzi zachwyt po pierwszych stronach.
Książka jest po prostu fantastyczna, zabawna, niezwykle wciągająca dla młodego czytelnika ( i nie tylko). Myślę, że przyjemność z jej czytania była tak wielka, jak "Dzieci z Bullerbyn". To historia Majki, która z powodu przedwczesnego narodzenia swojej siostry i ekstremalnej sytuacji rodzinnej, wyjeżdża na czas wakacji do bardzo tajemniczej i dziwnej ciabci, która łączy w sobie osobę i cioci i babci. Maja uwielbia telewizje i pomysł wyjazdu do starego domu i starej ciabci nie wydaje się jej trafiony, a jednak... wszystko nabiera tempa i dzieją się rzeczy niezwykłe... Więcej nie zdradzę bo "połknęliśmy" pozycje w  4 dni:)
Gorąco, gorąco polecam:)



Skoro zatrzymałam się przy tej półce z książkami polecę jeszcze nie przeczytaną do końca, ale już poznaną, książkę "Lekkie życie Barnabyego Broceta". Książka tak ciekawie i wzruszająco mówiąca o inności, o byciu sobą, o akceptowaniu siebie, takim jak się jest. Kto może o tym opowiedzieć lepiej, jak nie chłopiec który w całkiem zwyczajnej, przeciętnej rodzinie rodzi się z niesamowitą cechą: potrafi latać, a nie potrafi chodzić. Jak trudny to ciężar do uniesienia, a jaka i szansa na inne doświadczania świata.




Czy też lubicie odkrywać z dziećmi  te światy budowane przez zdania i rozdziały książek? Dwie świetne pozycje na uruchomienie wszelkich pokładów wyobraźni dzieci. Polecam.